Byłem bliski rzucenia grania – same straty, człowiek się tylko frustrował. Ale kumpel z Wrocławia powiedział: "Spróbuj jeszcze raz, ale na billionaire spin – inna bajka". I faktycznie – dałem ostatnią szansę, siadłem do Plinko i... wygrałem prawie tyle, co moja wypłata. Emocje jak przy meczu Polska-Anglia. Od tamtej pory gram z głową, ale z uśmiechem.